Wciąż Alice
„Still Alice” (reż. Richard Glatzer i Wash Westmoreland) nie jest produkcją nową, bo swoją premierę miała w roku 2014, co oznacza, że najprawdopodobniej o filmie powiedziano już wszystko. Mimo to postaram się podkreślić szczegóły, które zrobiły na mnie największe wrażenie - uważam bowiem, że dziewięcioletnie opóźnienie pozwoliło mi na wartościowe obcowanie ze „Still Alice”.
REKLAMA
W wielkim skrócie: akcja skupia się na postaci Alice Howland, doktorce i wykładowczyni uniwersyteckiej, którą niespodziewanie dopada rzadka odmiana Alzheimera. Na przestrzeni krótkiego okresu okazuje się, że choroba szybko postępuje, a co gorsza - istnieje prawdopodobieństwo, że Alice przekazała ją swoim dzieciom. Pozorny spokój dobrze usytuowanej rodziny burzy się w jednej chwili, a to, na co Alice pracowała przez lata, oddala się i znika za mgłą niepamięci.
Myślą przewodnią, która towarzyszyła mi podczas oglądania, była myśl konfrontująca ze sobą zarówno wielkość, jak i małość skrywające się w człowieku; niezłomna, pracowita i niezwykle mądra kobieta staje się w filmie ofiarą wybryku natury, genu, jaki otrzymała od któregoś ze swoich rodziców. Wiedza stanowiąca o wartości Alice i jej statusie społecznym przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, kiedy umysł pięćdziesięciolatki traci zdolności poznawcze. Przypomina mi to o tym, że wszystko, co człowiek posiada, może zostać zdmuchnięte w każdej chwili, jeśli tylko jego ciało i przyroda tego zechcą; to tak, jakby zwierzęca część ludzkiej istoty odbierała jej szansę na godne życie.
Alice, jak sama w filmie wspomina, uczy się sztuki tracenia; szuka odpowiednich słów dla nazwania nowego stanu, w jakim się znalazła, i, dopóki zachowuje świadomość, walczy o siebie sprzed diagnozy. Jest przy tym dumna; zaciekle usiłuje zatrzymać się przy sobie - w tym celu tworzy wskazówki dla Alice Howland z przyszłości, prowokując w ten sposób sytuację, która pozwoliłaby rozłączyć jej się z „bezwartościowym” życiem. Do samego końca nie ma ona jednak pojęcia, że życie posiada własne prawdy i jeszcze zweryfikuje postawę Alice.
„Still Alice” opowiada o tym, co mogłoby przytrafić się każdemu, lecz to właśnie dzięki postaci Alice całość nabiera intensywnego koloru; człowiek, dla którego najważniejsza jest praca umysłowa boryka się z utratą zdolności kontaktowania się ze światem. Tak ważne dla bohaterki słowa z czasem stają się coraz mniej osiągalne, aż w końcu jej egzystencja ogranicza się do zaspokajania podstawowych funkcji życiowych.
Lecz mimo to zdaje się, że Alice nawet po częściowej utracie świadomości nie traci chęci do trwania w świecie. Przeciwnie - uczy się go od nowa, zapomniawszy o stracie…
Autorka: Zuzanna Menard
Myślą przewodnią, która towarzyszyła mi podczas oglądania, była myśl konfrontująca ze sobą zarówno wielkość, jak i małość skrywające się w człowieku; niezłomna, pracowita i niezwykle mądra kobieta staje się w filmie ofiarą wybryku natury, genu, jaki otrzymała od któregoś ze swoich rodziców. Wiedza stanowiąca o wartości Alice i jej statusie społecznym przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, kiedy umysł pięćdziesięciolatki traci zdolności poznawcze. Przypomina mi to o tym, że wszystko, co człowiek posiada, może zostać zdmuchnięte w każdej chwili, jeśli tylko jego ciało i przyroda tego zechcą; to tak, jakby zwierzęca część ludzkiej istoty odbierała jej szansę na godne życie.
Alice, jak sama w filmie wspomina, uczy się sztuki tracenia; szuka odpowiednich słów dla nazwania nowego stanu, w jakim się znalazła, i, dopóki zachowuje świadomość, walczy o siebie sprzed diagnozy. Jest przy tym dumna; zaciekle usiłuje zatrzymać się przy sobie - w tym celu tworzy wskazówki dla Alice Howland z przyszłości, prowokując w ten sposób sytuację, która pozwoliłaby rozłączyć jej się z „bezwartościowym” życiem. Do samego końca nie ma ona jednak pojęcia, że życie posiada własne prawdy i jeszcze zweryfikuje postawę Alice.
„Still Alice” opowiada o tym, co mogłoby przytrafić się każdemu, lecz to właśnie dzięki postaci Alice całość nabiera intensywnego koloru; człowiek, dla którego najważniejsza jest praca umysłowa boryka się z utratą zdolności kontaktowania się ze światem. Tak ważne dla bohaterki słowa z czasem stają się coraz mniej osiągalne, aż w końcu jej egzystencja ogranicza się do zaspokajania podstawowych funkcji życiowych.
Lecz mimo to zdaje się, że Alice nawet po częściowej utracie świadomości nie traci chęci do trwania w świecie. Przeciwnie - uczy się go od nowa, zapomniawszy o stracie…
Autorka: Zuzanna Menard
PRZECZYTAJ JESZCZE